Forum Klan ArsMoriende Strona Główna Klan ArsMoriende

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dla fanów diablo 2....

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Klan ArsMoriende Strona Główna -> Humor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zayl
Administrator


Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z drzewa

PostWysłany: Sob 10:49, 03 Lut 2007    Temat postu: Dla fanów diablo 2....

...i nie tylko :) Ciekawe przygody Steephana von Schaba po swiecie Akwarium :P




'Ja i mój Schaboszczak'

Witajcie.macie przed sobą łegzemplarz książki "Ja i mój Schaboszczak". Są
to moje (czyli Steephana von Schaba) zapiski z wycieczki krajoznawczej po
świecie Akwarium.czy jakoś tak.

Wsio zaczęło się od wizytacji u żeńskich zbójcerzy ,tych Łotrzyc czy
jak tam one się zwą. Wchodzem se do ich Obozowiska a tu z znienacka maszKara
czy jakaś tam mnie zaatakowała i pieprzyć zaczyna o jakimś Rykowisku Zła.

Mówiem do baby (a brzydka była jak sto pięćdziesiąt ,małom się nie
przewrócił ) - dasz pifska i trochem padliny do szamania i będzie.Ona gada
że dobra. To żem się wbił do tego Rykowiska i wyciąłem jak leci wsio co się
ruszało.ale jeden był ciut inny ,gadał jak najęty ,nade łbem jakiś złoty
napis mu wisiał - Gadatliwe Ciele (albo jakoś tak ale ciemno było). Ten jego
nudny aczkolwiek krótki monolog skończył się raptownie kiedy Cielaka polizał
mój Schaboszczak - 2 metrowy ,podręczny usypiasz wrogów z serii Usiepać I Na
Łobiad. Tak czy siak jak żem ubił pacjenta to mi tak po wizji światłem dało
że z 5 min miałem pomroczność jasną. Jak już odzyskałem trzeźwe spoglądanie
udałem się do maszKary i jej michem sklepał że mnie nie uprzedziła.

W nagrodę podszkoliłem se trochem Łumiejętności.

Potem mnie w moim namiocie dopadła Kasia czy jakoś tak i tłumaczyć
zaczęła jak to ja koniecznie muszem jakąś Zakrwawioną Potylicę odesłać na
plan astralny.

Spoko.wyczyściłem Schabowego i ruszyłem na wschód.zawsze na
wschód.eee.znaczy się do Cmentarza gdzie ta cała Potylica siem rozgościła.
Jak już tam się wbiłem to mnie przywitał tabun łażącego truchła i jakaś
fajna szyneczka wrzeszcząca coś w stylu - 'moja łarmia niełumarłych ciem
zniszczy'. Myślem sobie - cielęcinka ma łokres (coś jej tam po nodze
ciekło) ,ogłuszem ją , jak się łobudzi będzie lux. Ja podchodzę coby
wprowadzić mój zamysł w czyn a ona jak z łuku szyć zaczęła to mi warkocza
zgoliło.myślem se - ja to babsko posłuchu dla męszczyzny nałucze.
Przejechałem ją z 2 razy Schaboszczakiem po plecach , od razu się jej złość
rozpadła.dosłownie.szkoda tylko że na dowidzenia mnie prondem popieściła. W
Obozowisku Kaśka mnie w ramach wdzięczności obdarowała możliwością wyboru
jednej z jej podwładnych szynek na pomocnicę.najbardziej pomocna to się
łokazała w nocy w namiocie.Łihohihohiho.

Następnego ranka znuf mnie maszKara zaczepiła - panie Schab - dla
ciebie VON Schab ! -tak , musi pan uwolnić Kokardę Kejna ,on panu pomoże w
pozbyciu się Anduriel.A kto to ten Anduriel siem pytam..eee.jaki Anduriel ?
padła odpowiedź ( niezwykle błyskotliwa zresztą ) miałam na myśli to , że
Kokardę Kejna może pilnować jakiś zły potwór.Spoko Szynka ,poradzem se. No i
wsio było cacy , zdobyłem zwój Fallu.echem..Inifussa, maszKara
przetłumaczyła, wbiłem się do Obsram czy jakoś tak a tu jakiś ząbi na mnie
pędzi ze stadem baranuf z kosami. Myślem se - pewnie to ten straaaszny stfór
co mnie maszKara uprzedzała ,łii tam myślałem że będzie bardziej strachawy ,
wyciągnąłem Schabowego ,już się gotuję coby go popieścić a ten jak mnie z
odlewu wysunąl to żem się na 10 sekund z obiegu wyłączył. Jak siem już
dobudził, patrzem a ząbi moją szyneczkę ,pomocnicę gania.myślem sobie
przecholowałeś ty rozkładająca się padlino.czas na ZEMSTĘ ! oważ zemsta była
krótka aczkolwiek mocno brutalna więc jej tu nie łopisze ,starczy wspomnieć
co Kokardę Kejna uwolniłem a i szynka ma się dobrze. Po powrocie do
Łobozowiska Kokarda zapowiedział co jak jakiegoś ustrojstwa nie będę umiał
łobsłużyć to on mi powie jak. Mowię dzięki próchno , wpadnem jak mi się
nazbiera. MaszKara znowu dała czadu i mi jakiś pierścionek chciała wcisnąć ,
to ja się jej pytam czy ja wyglądam jak latarnica ? Popatrzyła się jakoś tak
dziwnie i dała mi amulet ,fajny ,świeci w nocy.

Nudziłem się łokropnie w tym Łobozowisku (dobrze żem miał pomocnice)
to żem polazł na pole się trochem ze Schabowym rozerwać. Gonie se jakiegoś
Biszibambosza a tu nagle żem się z jakąś zagrzybiałom ksiązką centralnie
spotkał. Nabluzgałem jej i przestudiowałem jak żem łochłonoł. Z zapiskuf
jasno wynikało co niedaleko jakaś szyneczka w podziemiach czeka na wybafce.
Wbiłem się tam łodrazu bez namysłu ,jeszcze coś się biedaczce
stanie.wyrąbałem se droge na 5 poziom ,otwieram drzwi i chyba normalnie coś
źlem przeczytał bo zamiast ponętnej szyneczki dopadła mnie jakaś stara
padlina z gadką podobnom do tej co jom reprezentowała Potylica. Zdzieliłem
jom po karku i nastał spokój , na dodatek trochem grosza zarobił bo
drabina..ee..hrabina chyba jakieś zaskórniaki na czarnom godzine trzymała.

Jak żem się wbił po tej historii do Łobozowiska to mnie zagadneła ta
babeczka od młota i kowadła , Czarsi , i poprosiła ło odzyskanie jakiegoś
sprzęciku w zamian za podrasowanie przedmiota którego sem wybiorem. Na
łodchodne jeszcze mi rzuciła cobym się strzegł Kowala ( dobre.mam się bać
jakiegoś tłuka co cały dzień siedzi w kuźni i wali se.młotem oczywiście w
kowadło). Jakąż skuchem zaliczył kiedy się już do tego Kowala dostał
,zamiast jakiegoś wychudzonego wywłoka znalazł bardzo rosłą bestyje która
najwyraźniej miała mocno mordercze zapendy bo jak mnie zobaczyła to od razu
złapała za młotka ,huknęła że moje ości posłużą za materiał do jej nowego
płaszcza (czy jakoś tak ale baran niedobity jęczał i nie usłyszał jam za
dobrze). To ja mu odpowiadam że łon to mnie może najwyżej buty wyszorować.
Po tej krótkiej wymianie zdań zapoznałem kowala ze Schaboszczakiem ,romans
mieli krótki ale bardzo burzliwy (czerwony to kolor miłości a koleś tak mnie
i Schaba łobsikał posokom żem do tej pory jeszcze nie doszorował zbroji) .
Po akcji sprzątnąłem młotka do plecaka i łoddałem Czarsi a ona mi zrobiła
kapcie co się w nich szybciej biega i świecą w nocy.

Po kilku dniach spokoju dorwał mnie Ramol Kejn i stwierdził co to ja
jestem mistrz i w ogóle i powinienem skasować Anduriel ,coby łotrzycowe
szynki miały spokój. Pytam się a kto to ta ,ten Anduriel ,próchno mi
odpowiedziało że to zła kobieta jest. Myślem se spoko z Potylicą nie wyszło
, możem tą przerobie. No i ruszyłem na wschó.ekhem.do Klasztoru.

Na miejscu tradycyjnie ,góra mięcha do wycięcia ,paru leszczy z złotymi
napisami nade łbem ( najgorsze są te małe ofermy z ogromnymi kosami i
niesamowicie łogromniastym i szyderczym uśmiechem na zapie ). Tak czy siak
był to już z 4 poziom jak nie lepiej kiedym zobaczył basenik z ludzkim
mięchem i posoką , i łolbrzymi napis 'Witaj u Anduriel ,zaraz zginiesz więc
się tak nie ciesz' (myślę sobie - będę musiał popracować na gustem tej
szynki). Łotworzyłem drzwi a tu jakieś bydle a ze 3 metrowe lekko do mnie
bieży , wrzeszcząc GIŃ GŁUPTAKU (albo jakoś tak ale echo było) , myślem se
że z Kokardą będę musiał poważnie pogadać. I kiedy tak myślałem to Anduriel
zdarzyła już do mnie dobiec. Ja tu się zamachuje Schaboszczakiem co by ją
przyciąć zdeka a ta jak nie chuchnie to mi aż zbroje zdmuchło , pól biedy z
nią , ten powiew był tak straszliwie smrodliwy że mnie skarpetki się
obsunęły i musiałem lasce panoramixa na drzwiach zostawić. A ta dalej do
mnie GIŃ ZIEMNIAKU ! ..myśle se chyba coś mi z cielęcinkami nie wychodzi
ostatnio. Złapałem mocniej za Schabowego i jej po patrzałach przejechałem ,
następnie zdemontowałem parę dodatkowych członków (chodzi ło ręce
łoczywiście) , zakończyłem pięknym ciosem ala' Schabowy Pod Żebrem. Babka
coś tam zajęczała i znikła w iście spektakularny sposób (czyli przypaliła mi
warkocza który ledwo zdąrzył łodrosnąc). Szczęsliwym wrócił do Łobozowiska ,
złajałem ramola Kejna za nieścisłości na temat Anduriel ( to całe
Łobozowisko to się zdaje być jedna ,wielka nieścisłość ) , a on do mnie że
tera do my jadziem do Lutuj Golem bo tam jest ciepło i mają fajną knajpę.
Mówie ,spoko suszony człowieku pakój tobołasy bo RUSZAMY NA WSCHÓD !




'Ja i mój Schaboszczak'
Part II


Witajcie po krótkiej przerwie spowodowanej mojom podróżom wraz z
Kokardą Kejnem do Lutuj Golem gdzie według tego próchna miało być sporo
szyneczek i fajna knajpka gdzie pociągnąć se troche pifska miałem. Podróż
trwała dobre kilka dni jak nie wiencej ,nie wiem za bardzo bo mnie Ramol
Kejn tak huczał za uchem że albo mu za gorąco albo za jasno ,żem się już
pogubił trochem w rachubie.

Tak czy siak dotargaliśmy się do Lutuj Golem akurat mi się wydaje w
momencie jak wszystkie turysty gdzieś zniknęły i było z deka pustawo. Coś
czujem że Kokarda znofu zarobi w cymbał. Szczęsliwym zrządzeniem losu jeden
przybytek był otwarty. Udałem siem tam coby posączyć trochem pifska i
wszamać jakeś mięcho i wszystko było lux dopóki mnie nie dopadła jeszcze
gorsza maszkara niż ta z Łobozowiska , Matma się zwała zdaje się ,ja się jej
pytam czy czasem siostry nie ma ,mówi że nie.cóż nieszczęścia chodzą parami.
W każdym razie babka mi pyskuje cobym jej pomógł jakąś Radamendę usiepać a
ona łobniży ceny łu sprzedawców. Myślem se - spoko ,jak powaliłem Anduriel
to co za menda może być gorsza ? Wbiłem siem do kanałów z Schaboszczakiem w
pogotowiu (matko jak tam buchało ,nawet trupiszon powinien wykitować na
dobre w takim smrodzie). Sklepałem trochem kościeji i innych rozrywkowych
kolesi i brnę dalej ,wychodzem se zza rogu i żem centralnie przypikował w
jakieś ogromniaste truchło za którym się tłoczyło stado kościotrupasów.
Myślem se pewnie to to łustrojstwo co go posiekać muszem . Jak sem pomyślał
tak też żem zrobił ,5 min Schaboszczakowania zaowocowało ciszom i spokojem.i
tańszym żarciem.

Już chciałem wrócić z powrotem do łodpoczynku w moim namiocie
kiedy wtoczył się Kokarda i zaczął bredzić co to ja koniecznie muszem
poszukać Kostki Braci Grimmów czy jakoś tak. Mówiem po jaką cholere mi
kostka ? ,a wapno na to że to fajna kostka bo można se rzeczy składać w niej
i w ogóle to jest fajne i świeci w nocy. Myślem se - spoko nudno jest
,podupczyć nie ma z kim a pomocnice żem zostawił w Łobozowisku ,niech ma
szynka chwile wytchnienia.

Goronco na pustyni było ,w gnieździe robali jeszcze gorzej ( że
nie wspomnem ło tym gigantycznym robalu ,który jak gom usiepał zalał całom
jaskienie i mnie jakomś kleistom substancjom która mi się śni po nocach)
,ale największy burdel tom miał w Świontyni Żmijoczłonów. Bestie nie dość
że majom złośliwy wyraz paszczęki i ciągle syczom to jeszcze jak mnie jeden
łogonem polizał to mnie tak zmroziło żem własnych jajec nie czuł.ale to
wszystko nie stanowiło problemu dla mnie i Schabowego. Znalazłem co trza
,skleciłem laskę Żulów i wbiłem siem do haremu tego całego pana na Lutuj
Golem (taki z niego pan jak z koziej dupy trąba ,tyle cielęcinek dać
wyrżnąc). Pogorzelisko było straszliwe , wszędzie mięcho jak nie babeczek to
tych jełopów co je mieli pilnować. Wyrombałem se przejazd do piwnic gdzie
według Próchna Kejna miał być leteport do jakiegoś Tajemnego Akfarium w
którym to miałem odnaleźć symbol grobofca Tal Kaszy. Leteport był a łoprócz
niego masa gamoni do tłuczenia.

Jak już siem leteportował to tego Akfarium i jem zobaczył to mnie
żuchwaczka na podłoge sklapnęła z głuchym łupnięciem. Jak ja mam tu znaleźć
cokolwiek jak ja nie wiem gdzie prawo a gdzie lewo ? Ale dla chconcego nic
trudnego (problem że ja nie byłem taki chconcy i z 3 godziny siem nałaziłem
zanim znalazłem co trzeba) ,ale oprócz symbolu grobofca znalazłem De
Mono-loga który tradycyjnie nie pragnął niczego innego jak odesłać na drugi
padół egzystencjalny. No cóż ,pragnienia ma każdy ale nie każdemu dane jest
je zrealizować a na pewno nie dane było temu gamoniowi który najpierw sam
się popieścił fajerbolem a potem padł zgolony kosom jakiegoś idioty który
siem zamachnął na mnie.cóż som demony i pustaki.

Łotrzepałem się z kurzu i ruszyłem do grobofca Tal Kaszy coby
zrobić porzondek. Na miejscu wsio toczyło się po moim toku ,ino miał miejsce
incydent ło którym warto wspomnieć. Otóż wyrzynam salę pełną truchła ,
truposzczaków i kościejuchów a tu jak nie błyśnie jak nie świśnie i sala
puściuchna ino wszendzie kałuże.normalnie taka rozterke dostałem że z 10 min
się ziapiłem aż wszystko wyschło. Kurza melodia żeby mój Schaboszczak miał w
standardzie taką łopcje. Cały pozostały łobszar był równie pusty jak sala
którom łopuściłem.dziwowało mnie to bardzo. Szwendając siem po tym grobofcu
dotarłem wreszcie do zejścia do komnaty tego zbója Kaszy.

Wchodzem sobie wyluzowany do niej i od razu mnie luz minął bo najpierw mnie
przewiało (koleś chyba albo lubi przeciągi albo mu klima jebła) a potem żem
zobaczył rezydenta tego przybytku. A ja myślałem głupi że Anduriel była
łogromna.takiej zwały mięcha nie widziałem jak żyje na dodatek ta zwała
mięcha zaczeła się głupio uśmiechać i mnie gonić. Zrobiliśmy ze 2 kółka
kiedy se tak pomyślałem że to JA powienienem ganiać JEGO a nie na odwrót.
Mrucząc se podnosem pocieche coby nie być za bardzo spientym łodwróciłem się
i Schabowym poszerzyłem kolesiowi ten jego łuśmiech ,ale bestyja była
łodporna chyba na takie łopcje bo coś nie chciała zemrzeć i na dodatek
sprzedała mi plaskacza. Myślem se no ty cholero plaskacze to się sprzedaje
mendom co sąnczom wino za 3.50 a nie umięśnionym masterom takim jak ja. I
zrobiłem takiego młynasa Schabowym że zwała mięcha rozleciała na kikanaście
mniejszych a mnie siem 10 min kręciło we łbie. Kurde chyba jestem coraz
lepszy - se pomyślałem patrząc na wywłoka który mnie ganiał przed chwilom.
Zwiedzać zacząłem se komnate coby jakiś kosztowności poszukać ,wychodze zza
rogu ,patrzę a tam jakiś koleżka dynda w powietrzu i się do mnie szczerzy -
Brawo Śmiertelniku.ZARA - mówiem coś ty za jeden ? Jestem Ty ja on wy my oni
rael i jestem aniołem.chyba łupadłym mówie ,co za ciota się dała łuwiezić w
takim smrodzie obok takiego typa co gom oprawił przed chwilom.Eee..to długa
historia ,dość że mnie uwolniłeś ,najważniejsze jest to zebyś się udał do
Kurast wraz Kokardą Kejnem.Co ?? znowu muszem targać to próchno ze sobom ?
łojezu co za łobciach.Anioł zapodał - Jeszcze raz dzięki że mnie uwolniłeś
,znikam.- i zniknął.ale smród został.

Wróciłem do Lutuj Golem ,zagadałem z wapniakiem potem z Dżerhynem
Naczelnikiem i wyszło na to że do Kurast może nas zawieźć tylko Mesyf bo ma
jedyną łódkę w łokolicy która ma sumę dziur w kadłubie mniejszą łod sumy
jaką należy wyłożyć za przejazd. Chconc nie chconc musiałem się łudać do
Kurast wienc spakowałem dziadka do torby (coś tam trzeszczał że nie chce ale
go ogłuszyłem) ,zatankowałem w knajpie i RUSZYLIŚMY NA WSCHÓD !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Klan ArsMoriende Strona Główna -> Humor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin