Autor Wiadomość
Sheaffer
PostWysłany: Sob 15:29, 14 Sty 2006    Temat postu:

Są tylko dwie mozliwosci ze odejde z klanu
1)Dostane bana
2) Alek upadnie lub zbankrutuje, czego mu nie życze
INNEJ możliwości nie ma

Edit: Czy z twoich słów Lor wynika, że ci się podobało? :D
Gość
PostWysłany: Sob 10:45, 14 Sty 2006    Temat postu:

Ale żeś mnie wystraszył. Już myślałem że też chcesz odejść z klanu i napisałeś nam cos na pożegnanie. Ufff. Na szczęście zakończenie jest szczęśliwe :P
Sheaffer
PostWysłany: Pią 22:59, 13 Sty 2006    Temat postu: Straszny sen

Pewnej nocy gdy księżyc był już wysoko na niebo sklonie, a ja spalem juz glęboko, ujżalem istote tak piękną jak gwiazdy na niebie. Kiedy do mnie odezwała sie wiedziałem już kim była ów istota. To była Shilen władczyni życia mojego.
-Dlaczego zdradziłeś rase swoją i należych do jednego bractwa z "Darthiriin"?, dlaczego nie pomagasz swoim pobratyńcom walczy i zabijać darthiriin oraz tych którzy nas zdradzili, wiesz dobrze, że mowie o "Rivven"?- zapytała głosem pełnym złości, ale także i smutku i żalu. Długo nie korzystałem z własnego języka, tylko z mowy wspólnej dla wszystkich ras. Przypomniałem potem sobie o kogo jej chodziło.

Ujżałem potem przyszłość bractwa mego ukochanego, które chyliło się ku upadkowi, widziałem towarzyszy broni którzy umierali na oczach moich, a ja nie byłem wstanie im pomóc, byłem bez silny. Cześć z nich odeszła do innych bractw cześć, która do końca walczyła o honor poległa gdyż nie była wstanie pokonać przeważających sił wroga. Widziałem jak umierali przyjaciele z wyczerpania walką, walczyli do końca, walczyli zawzięcie, jednak wiedzieli oni tak dobrze jak ja, że nie wygrają, że polegna na polu walki okryci chwała przodków swoich. Zbudziłem się nagle zlany potem zimnym w łóżku swoim w siedzibie bractwa. Wiedziałem, że jeżeli czegoś nie zmienie to tak będzie rysowała się przyszłość. Dlaczego należe do jednego bractwa z Darthiriin oraz z Rivven? Znalazłem odpowiedz, gdyż oni zaakceptowali mnie takim jakim jestem, a nie takim chcieli abym był. Byli jednocześnie moimi przyjaciółmi, towarzyszami, a także rodziną w chwilach radości jak i smutku zawsze mogłem liczyć na ich wsparcie, na ich pomoc. Wiedziałem, że prędzej odejde z tego świata aniżeli zostawie ich na pastwe czarnego scenariusza przyszłości jaki mogłby sie przed nimi rysować, gdybym ich opuścił.










PS. to opowiadanie powstało spontanicznie, nieodzwierciedla wszystkich moich przekonań. Pisane było pod wpływem chwili, więc jeżeli kogoś to uraziło przepraszam <skłania sie głeboko>
PSS. nie wiem nawet co mnie wzieło aby to wsszystko napisać, poprostu tak jakoś :twisted: :twisted: :twisted:

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group